Recenzja serialu

Jerycho (2006)
Jon Turteltaub
Martha Mitchell
Skeet Ulrich
Lennie James

Uwaga, gniot!

Widząc na plakacie serialu piękny grzyb atomowy obserwowany z daleka przez jakiegoś chłopca, pomyślałem "No, to będzie coś". Serial miał być postapokaliptycznym dramatem rozgrywającym się w
Widząc na plakacie serialu piękny grzyb atomowy obserwowany z daleka przez jakiegoś chłopca, pomyślałem "No, to będzie coś". Serial miał być postapokaliptycznym dramatem rozgrywającym się w tytułowym miasteczku Jerycho. Producenci w zapowiedziach przedstawiali intrygującą fabułę. Oto bowiem pewnego dnia w największych miastach USA wybuchają bomby atomowe, rujnując to, co przez 300 lat budowali Amerykanie - najpotężniejsze demokratyczne państwo na świecie, obiekt westchnień milionów emigrantów, pucybutów i przyszłych gwiazd Hollywood. Jednym słowem, Ameryka przestaje istnieć, a ocalali ludzie zdani są wyłącznie na siebie. Właśnie w takiej sytuacji zostali postawieni bohaterowie najnowszego serialu CBS. Sytuacji dla nich bardzo niekorzystnej, natomiast scenarzystom dającym duże pole do popisu. "Jerycho" pokazuje, że jak to zazwyczaj bywa, na samym dobrym pomyśle się skończyło. Bomby wybuchły, mieszkańcy poczuli dreszcz grozy, po czym zabrali się do romansowania, uprawiania kukurydzy, przesiadywania w barze, gdzie alkohol nigdy się nie kończy (może właścicielem jest Jezus?), pracy w miejscowej "Biedronce" (choć waluta amerykańska ma wartość papieru toaletowego), a na końcu do wyborów samorządowych. Skąd my to znamy? Krytykując ten serial, spotykałem się z zarzutami, że bohaterowie zachowują się realistycznie i nie można od nich wymagać biegania po ulicach z gunshotem pod pachą. Owszem, racja, ale nie można także od nich wymagać dialogów ściągniętych z argentyńskiej telenoweli, relacji uczuciowych skomplikowanych jak związek Rysia i Grażynki Lubicz, beznadziejnej gry aktorskiej i sztampowych papierowych postaci, wśród których wyróżnia się jedynie Skeet Ulrich jako główny bohater Jake. Jake ma to nieszczęście, że jego matką została Pamela Reed. Pani Pamela, mówię to z pełną odpowiedzialnością, odtwarza najgorszą postać matki, z jaką kiedykolwiek się spotkałem. Widząc ją, błagam scenarzystów, by zesłali na nią kwaśny deszcz, seryjnego mordercę bądź wirus Ebola. Dla tak wazelinowej postaci miejsce jest tylko jedno - w piórniku Tosi, gdzie powinna zamieszkać z Plastusiem i innymi ludkami z tworzyw sztucznych. Scenariusz woła o pomstę do nieba. Z ekranu bije taką nudą, że z nostalgią przypominam sobie czasy, kiedy w podobnej telenoweli - "Dynastii", działał zawadiaka imieniem Dex Dexter, który sam potrafił zapewnić więcej emocji niż bomby atomowe w "Jerycho". Jeżeli według scenarzystów pożar biblioteki z dzieckiem uwięzionym w środku, ma trzymać widzów w napięciu to polecam nieme kino braci Lumiere, bo akurat w tamtych czasach takie konwencje były nieznane i tworzyły niezapomniany dreszczyk emocji (a widzowie nie wiedzieli, że dziecko przeżyje). Tyle krytyki, choć mógłbym wyżywać się na tym serialu bez końca. Ogólnie plusów nie ma żadnych, pomysł nuklearnej apokalipsy może wymyślić każdy (choćby twórcy gry "Fallout"), więc tego też nie zaliczę do zalet. Produkcja stoi na żenującym poziomie, a przykładem jest scena, w której Jake i jego brat jadą przez pustynię, gdzie za oknami auta krajobraz puszczany jest z ekranów. Rozumiem brak pieniędzy, ale żeby uciekać się do pomysłów z lat 50., to naprawdę wstyd. Ogólnie fanom dobrych seriali z pewnością nie polecam tej miernoty. Nawet miłośnicy seriali obyczajowych będą zawiedzeni, bo wszystko już widzieli w latach 80. Natomiast zwolennikom tej produkcji polecam grę paragrafową zwaną "Wojownikiem autostrady". Możecie ją znaleźć w każdej internetowej wyszukiwarce. Jeżeli w nią zagracie, bądźcie pewni, że kolejne odcinki "Jerycho" zaczną wyłazić wam bokiem.
1 10
Moja ocena serialu:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones